Melduję się cały i zdrowy. W tą piękną niedzielę przygotowałem prosty, a zarazem przepyszny obiad. Na talerzu ze szwedzkiej Ikei, pojawił się pieczony w całości kurczok, w towarzystwie młodych ziemniaczków i duszonej marchewki. Zestaw zacny.
Kurczak oczywiście z wolnego wybiegu. Ponoć takiego życia nawet nie mają „Królowe Życia” jaki miał mój bohater dzisiejszego obiadu. Nielot był wypatroszony więc zostało mi tylko dobrze go związać i natrzeć odpowiednimi przyprawami. Do tego celu użyłem dwóch marynat. Pierwsza z nich to czosnkowo – ziołowe masełko, które zostało umieszczone pod skórą. Druga marynata to mieszanka przypraw, oleju i sosu sojowego, która została wtarta w skórkę. Wszystko pięknie się przegryzło w lodówce przez dwie godziny. Na koniec kurczoka włożyłem do piekarnika i trzymałem go przez 1,5 godziny. W międzyczasie sączyłem chmielowy napój.
Kiedy to kurczok zmieniał się z albinosa w Latynosa, zabrałem się za przygotowanie reszty posiłku. Marchewkę obrałem i pokroiłem w kostkę. Lekko na masełku podsmażyłem, po czym dolałem wodę i udusiłem marchewę. Na koniec szczypta soli, pieprzu i cukru. Zrobione. Młode ziemniaczki zeskrobałem i wrzuciłem do osolonej wody. Wszystko poszło zgodnie z planem. Teraz tylko trzymać kciuki aby kurczok wyszedł soczysty.
Dziewięćdziesiąt minut wyczekiwania i wyłonił się pięknie przyrumieniony Sancho Pancho. Niejedna dama straciłaby dla niego serce. Zanim przeszedłem do konsumpcji, pozwoliłem mu jeszcze poleżeć. Taki zabieg sprawi, iż wszystkie soki zostaną w mięsie. Natomiast dla kulinarnego blogera oznacza to, że zdąży zrobić kilka fotek na posta. W momencie kiedy wystukuje kolejne litery na laptopie, po domu unosi się przepiękny zapach wydostający się z piekarnika. Musi to być sztos.
Zapachy się nie myliły. Kurczak wyszedł genialny. Skórka chrupiąca, pełna smaku. Mięso soczyste zwierające wszystkie smaki z marynat. Dawno nie jadłem tak dobrego kuroka. W połączeniu z marcheweczką i ziemniaczkami mistrzostwo świata. Taki obiad podniesie na nogi każdą istotę, która poległa na melanżu.
Nie chcę nic sugerować, ale powinniście zrobić u siebie to maleństwo.
Trzymajcie się Mordeczki 🙂
Sii ju lejter, friendsy !
Składniki:
1,5 – 1,7 kg kurczaka z wolnego wybiegu
masło czosnkowo – ziołowe
2 łyżki masła
3 ząbki czosnku
1/2 łyżeczki estragonu
1/2 łyżeczki tymianku
mieszanka przypraw
1 łyżeczka papryki słodkiej
1/2 łyżeczki papryki wędzonej
kilka ziaren pieprzu czarnego i zielonego
1/2 łyżeczki czosnku granulowanego
1 łyżeczka soli
2 łyżeczki brązowego cukru
1/2 łyżeczki suszonej cebuli
1/2 łyżeczki tymianku
1/2 łyżeczki estragonu
1 łyżeczka skórki z cytryny
marynata
4 łyżki oleju
2 łyżki sosu sojowego
1/2 łyżeczki soku z cytryny
1 łyżeczka cukru brązowego
2 łyżeczki mieszanki przypraw
marchewka duszona
5 marchewek
2 łyżki masła
50-100 ml wody
1 łyżka mąki
sól
cukier
Proces twórczy:
-
Umyć i osuszyć kurczaka.
-
Przygotować masło czosnkowo – ziołowe. W moździerzu połączyć ze sobą masło, czosnek, estragon i tymianek.
-
Wprowadzić masło za pomocą łyżeczki pod skórę. Równomiernie rozprowadzić po całęj tuszy.
-
Przygotować mieszankę przypraw. Wszystkie składniki utrzeć w moździerzu. Uzyskaną mieszankę wetrzeć w skórę.
-
Przygotować marynatę. Wymieszać olej, sos sojowy, sok z cytryny, cukier oraz 2 łyżeczki mieszanki przypraw. Wylać marynatę na kurczaka. Włożyć do lodówki na dwie godziny.
-
Przełożyć kurczaka do naczynia żaroodpornego.
-
Rozgrzać piekarnik do 180 stopni Celsjusza. Wlożyć kurczaka do piekarnika. Piec przez dwie godziny.
-
Przewracać i podlewać kurczaka pozostała marynatą co 20-30 minut. Pod koniec pieczenia zwiększyć temperaturę do 200 stopni, aby spiekła się skórka.
-
Rozpuścić masło w rondelku. Wrzucić marchewkę. Smażymy ok. 5 minut. Dolewamy wodę. Dusimy przez 20-30 minut, aż będzie miękka.
-
Rozrobić mąkę w 1/4 szklanki zimnej wod i wlać do marchewki. Doprawić solą i cukrem. Ewentualnie można dodać łyżeczkę soku z cytryny. Chwilę jeszcze poddusić.