Kłaniam się nisko. W drugi weekend czerwca wybrałem się z przyjaciółmi do Wrocławia na turniej koszykówki ulicznej, potocznie zwanej streetballem. Zmagania sportowe rozpoczęły się o 9:00 i trwały kilka godzin. Zmierzyliśmy się z czołówką polskiego „streeta”, wypociliśmy mnóstwo kalorii, daliśmy z siebie 100%, więc zasłużyliśmy na dobry obiad. Turniej był rozgrywany przy stadionie olimpijskim . Podróż na stare miasto trwała niecałe 15 minut. Kolejny cel wycieczki znajdował się przy ulicy Kuźniczej 10. Pod tym adresem widnieje lokal polecany przez mieszkańców Dolnego Śląska – Iggy Pizza.
Iggy Pizza mieści się praktycznie w samym centrum Wrocławskiego rynku. Nie ma żadnego problemu z lokalizacją tej miejscówki. Przed samym lokalem znajduje się mały ogródek piwny, w którym możecie skonsumować posiłek. Jednak odradzam tę opcję z jednego głównego powodu, każdy przechodzień jest wpatrzony w Waszą picke jak dziecko w budkę z lodami. Po przekroczeniu szklanych drzwi ukazuje się duża sala z sporą ilością stolików, i pięknym kaflowym piecem opalanym drewnem.
Po pierwszym rzucie oka na lokal, przywitała Nas urocza kelnerka. Z uśmiechem na twarzy wskazała najlepsze miejsce, w którym mogliśmy rozpłaszczyć zmęczone cztery litery. Po chwili na stoliku znalazły się karty menu. Iggy pizza w swojej ofercie posiada pizze neapolitańskie, które charakteryzują się puszystymi brzegami i cienkim środku. Oprócz włoskiego klasyka można dostać na przystawkę bruschettę, focaccie i kilka sałatkowych wariacji. Coś dla łasuchów też się znajdzie. Menu jest stworzone z głową. Widać, że właściciele stawiają na to co robią najlepiej, nie znajdziecie przeciętnych pozycji w ofercie. Same sztosy.
Na złożenie zamówienia też czekaliśmy kilka chwil, choć odwiedziliśmy lokal w porze lunchowej. Na samym początku zamówiliśmy po zimnym piwie Iggy Lager. Zimna zupa weszła idealnie. Po zaspokojeniu pragnienia poszło zamówienie na picke. Ja zamówiłem pizze z dwoma rodzajami salami, moi kompani zamówili bardziej wyszukane połączenie z guanicale – szynka z polika wieprzowego, sera koziego, poru i szczypiorku. Czas realizacji był szybszy niż mecz na turnieju, a na „tartanie” mecz trwał 15 minut. Po niespełna kwadransie pojawiły się pachnące placki. Zanim przeszliśmy do konsumpcji musiałem zrobić kilka fotek upamiętniających to wydarzenie. Miny współtowarzyszy był niezapomniane, na twarzy rysowała się złość i lekkie politowanie. Kilka pstryknięć i można było przejść do szamy. Stop. Przed pierwszym kęsem było jeszcze szybkie szkolenie jak pizze neapolitańską się konsumuje. W telegraficznym skrócie, pizze kroimy na cztery części, skrapiamy oliwą, składamy brzegi pizzuni do środka i heja do dzioba.
Pierwszy kęs wprowadził mnie do krainy rozkoszy, a każdy kolejny pogłębiał to uczucie. Wszystkie tomy Greya chowają się przy tej pizzy. Składniki najwyższej jakości rozpływają się w ustach, łechcąc każdy kubek smakowy z osobna. Dzięki oliwie wszystkie smaki są równomiernie rozprowadzane po dziąsłach. W myślach pojawiają się najszczęśliwsze przeżycia i ważne momenty. Tego nie da się opisać. To trzeba przeżyć. Wrocławskie umami.
Ciasto było dobrze wypieczone. Każde chrupnięcie było słychać kilka stolików dalej. Ciągnący ser nadawał pizzuni odpowiednią soczystość i charakter. Kocham sery, są bardziej uzależniające niż wóda i koka razem wzięte. Reszta składników to dobrze zbilansowana harmonia. Salami najwyższej jakości a nie tania podróbka szynki konserwowej. Nie zrozumcie mnie źle, nic nie mam do wyrobów wędliniarskich na kanapce. Jednak w tej pizze liczy się każdy składnik. Nie dostaniecie w Iggy Pizza sosu czosnkowego, aby zabić smak przeciętności, dlatego wszystko jest prima sort.
„Wszystko pięknie opisane, a placek pewnie kosztuje 70 zł?” I tu Was zaskoczę, cena jest odpowiednia do jakości. Za swoją pizzę zapłaciłem 27,90 PLN. Pojadłem sobie, choć przez kilka godzin wcześniej starałem się być koszykarzem. Wychodzę założenie, że na dobre jedzenie nie ma co dusić grosza.
Zmierzamy do podsumowania. W swoim życiu zjadłem wiele placków. Począwszy od mrożonek, przechodząc przez pierwsze samodzielne wypieki a kończąc na wędrówkach po pizzeriach. Śmiało mogę powiedzieć, że Iggy Pizza robi najlepszą pizzę jaką jadłem do tej pory. Nawet w zeszłe wakacje nie dostałem takiego placka we Włoszech. Po naszej wizycie do knajpki wpadło paru znajomych. Każdy wyszedł z takim samym uśmiechem na japie jak my. Jeżeli będziecie przejazdem we Wrocławiu to koniecznie musicie odwiedzić to miejsce. Dziwie się, że przed lokalem miasto nie postawiło jeszcze krasnala pochłaniającego pizzę.
OCENA
Ocena ogólna: 9/10
Miejsce: 8/10
Jedzenie: 10/10
Obsługa: 10/10
Menu: 8/10
Cena: 10/10
Iggy Pizza
Wrocław
Kuźnicza 10 (Stare Miasto)
media: www.iggypizza.pl
Otwarte:
niedziela – czwartek 13-22
piątek – sobota 13-24