Kłaniam się nisko. Kilka miesięcy minęło od ostatniej recenzji restauracji. Dla przypomnienia, opisałem jedną z najlepszych pizzerii w Polsce, która mieści się na rynku we Wrocławiu. Oczywiście chodzi o niezastąpioną Iggy Pizza. Od tamtego wpisu, zajadałem się jeszcze ich plackiem wielokrotnie, szukając co rusz powodu, aby pojechać do „Wrocka”. Naprawdę, jak nie odwiedziliście tej miejscówki to koniecznie musicie to zrobić. Zobaczycie, jeszcze mi za to podziękujecie.
Tyle drogą wstępu. Przejdźmy do ostatniego odkrycia jakie miało miejsce w moim rodzinnym mieście, Sosnowcu. Do tej knajpki trafiłem przypadkiem. Nazwa lokalu i ogólna opinia obiła mi się o uszy. Po randce w kinie z żoną, zaczął doskwierać nam lekki głód. W promieniu 200 – 300 metrów od kina, otwarte były same burgerownie, pizzerie i niezmordowane kebaby. Po melanżu jedzenie idealne, ale nie po kinie, i nie na dobrze zapowiadający się wieczór. W końcu po 10 latach znajomości, żona zasługuje na trochę „luksusu”. Na szczęście przypomniałem sobie o „hiszpańskim wybryku”, który serwuje tapas. Lokalizacja była mi znana, więc kurs na szamę został wybrany. Kilka chwil później stałem przed Tapas Bar MAYA, i pierwszy raz zostałem zaskoczony. Wszystkie stoliki były zajęte. Tego się nie spodziewałem, choć był piątkowy wieczór (wcześniej kuchnie świata nie miały prawa bytu w Sosnowcu, stąd moje zaskoczenie). Cóż, nie mieliśmy nic do stracenia. Pokonaliśmy kilka schodów i chwyciłem za klamkę drzwi…

Po wejściu do lokalu przywitał Nas promienny uśmiech kelnerki, która później okazała się główną dowodzącą. Pomimo ogromnej ilości gości, nie bałem się ani na moment, że obliże się smakiem, i będę zmuszony oczekiwać kilka uliczek dalej po kebsa w cieście. Z ust radosnej kelnerki padło zbawienne hasło: „zaraz się jeden stolik zwolni”. Odetchnąłem. Pięć minut później przeglądałem menu w poszukiwaniu kulinarnych perełek.
Zanim przejdę do dalszej części mojej wizyty w Tapas Bar MAYA, powiem Wam gdzie dokładnie znajduje się ta miejscówka. Lokal położony jest w Sosnowcu przy ulicy Małachowskiego 9. Dawniej w tym miejscu mieściła się pizzeria, a jeszcze w dalszej przeszłości restauracja polska. Po drugiej stronie ulicy znajdują się wspomniane burgerownie, kawiarnia, makaroneria oraz barber. Można ująć, iż lokal mieści się w samym sercu gastronomicznego miasta. Tapas Bar MAYA działa od września 2019 roku. Otwarty jest od środy do niedzieli, od godziny 14 do 24 (środa, czwartek i niedziela do 22), choć właścicielka nie miałaby serca wypraszać na siłę swoich gości.
Wracamy. Kelnerka w osobie właścicielki poinformowała Nas czego możemy się spodziewać po tapas, i ile powinniśmy zamówić pozycji na dwie osoby by dobrze pojeść, i czuć się w pełni usatysfakcjonowanymi. Z tego co pamiętam to wleciała zupa chorizo, krewetki, kalmary i ziemniaczki. Na zamówienie czekaliśmy niespełna kwadrans przy pełnym obłożeniu restauracji.
Zupa Sopa De Chorizo przepyszna, choć dla mnie mogła być odrobinę ostrzejsza. Natomiast kalmary Calamares a la Romana i krewetki Gambas Al Pil Pil wysmażone w punkt. Krewetki podsmażone w masełku i podane ze złocistą grzanką. Kalmary zanurzone w cieście naleśnikowym, serwowane z sosem aioli. Dwa kolejne talerzyki z tapas to krokieciki Croquetas De Jamon ,oraz pieczone ziemniaczki Patatas Bravas. Małe krokieciki skrywały w sobie gęsty beszamel z szynką Serrano. Ziemniaczki polane były pomidorową salsą brava i sosem aioli – wyśmienite. Talerzyki opustoszały w mgnieniu oka. Większość pozycji było smażone w tłuszczu, choć nie było tego czuć na podniebieniu. Razem z żoną byliśmy mega zadowoleni. Kuchnia zasługuje na pochwały, i stawiam poczciwą szkolną piątkę z plusem.





Dobra restauracja to nie tylko kuchnia, ale też atmosfera jaka panuje w lokalu. Tapas Bar MAYA to miejsce w którym, każdy będzie czuć się jak „u siebie”. Tak jak wspominałem wyżej, przy wejściu do lokalu zostajecie oszołomieni dawką życzliwości i dobrej energii jaka płynie od personelu. W żadnym wypadku nie jest to wyuczony na wielogodzinnych sesjach z coachem -uśmiech, czy przybrana maska, na potrzeby wysokiego „tipa”. To od razu da się wyczuć. Ten lokal tworzą osoby kochające przebywać z ludźmi, i pasjonaci hiszpańskiej kuchni. Iberyjskie podejście do życia właścicielki, sprawia, że Sosnowiec zakochał się w tapas. Na różnych gastronomicznych forach, goście w samych superlatywach wyrażają się o tym miejscu. Nie jest to zasługa dobrego marketingu, czy szefa kuchni ze stażem w restauracjach z gwiazdkami Michelin, lecz sumienna, a zarazem ciężka praca wykonywana każdego dnia.

Jak dla mnie jest to fenomen na tle sosnowieckiej gastronomi. Mam nadzieję, że przez wiele lat będą utrzymywać tak wysoki poziom, i nigdy nie zniknie cudowna atmosfera, która wypełnia każdy kąt w tym lokalu.
Na koniec zapraszam do krótkiego wywiadu z właścicielką Tapas Bar MAYA.
Skąd pomysł na otworzenie restauracji o takim profilu w Sosnowcu?
Maja Tyrna:
„Tak naprawdę to rodzice znaleźli ogłoszenie o lokalu do wynajęcia i to właśnie w Sosnowcu. Same jesteśmy z Jaworzna, więc lokacja restauracji była tak naprawdę kwestią przypadku, chociaż patrząc teraz, z perspektywy czasu, widzę to bardziej jako kwestie szczęścia! Pomysł do Tapas narodził się z mojego zamiłowania do Hiszpanii i wszystkiego, co z nią związane. Moim marzeniem było otworzenie restauracji, w której ludzie będą czuli się swobodnie, jak u przyjaciół czy rodziny, do której będą chcieli, a wręcz pragnęli wracać – i właśnie TAK jest w Hiszpańskich barach! I z całych sił marzyłam o tym, że pomysł się przyjmie, ale nie miałam pojęcia że ludzie aż tak bardzo go pokochają! „
Kto tworzy ten lokal?
M:
„Lokal tworzy cała nasza rodzina – począwszy od mamy Zuzi która wyszła z inicjatywą kupna lokalu, która ponadto jest niesamowitą kucharką i baaaardzo silną kobietą, która zawsze była moją totalną inspiracją. Następnie Tata Jurek, który potrafi naprawić, stworzyć, przerobić dosłownie WSZYSTKO! 90% tego jak wygląda teraz nasza restauracja to jego zasługa. Siostra Klaudia która nie dość że przepysznie gotuje i piecze, jest mistrzem organizacji i porządku! Dzięki niej i jej pomysłom pracuje nam się po stokroć łatwiej! No i ja, Maja, Polka z duszą Latynoski!
ALE Najważniejsi w tworzeniu naszej restauracji są nasi goście, którzy są totalnie niesamowici… NIGDY nie śmiałabym prosić nikogo o polecenie nas, lub napisanie o nas jakiejś opinii, recenzji, a to ile osób przychodzi do nas mówiąc „jesteśmy z polecenia, słyszeliśmy że jest u Was cudnie!” jest oszałamiająca! Ludzie piszą o nas niesamowite komentarze całkowicie sami wychodząc z inicjatywą i dodaje nam to wielkiego „POWERA” do tego, żeby nigdy ich nie zawieść, a jedynie odwdzięczać im się za piękne słowa będąc coraz lepszymi! „
Ulubione tapas?
M:
„Hmm… Ciężko wybrać mi jedno danie, bo tak wiele z nich jest totalnie pysznych, ale musiałaby to być Tortilla Española ze względu na sentyment.. Pierwszy raz jadłam ją zrobioną przez Marie, moją „Hiszpańską mamę” i totalnie się z niej zakochałam! W jej prostocie, tym, że brzmi jak nic specjalnego, a smakuje niewiarygodnie! To właśnie od Marii, w jej kuchni, nauczyłam się jak ją robić. „
Czy nie bałaś się, że pomysł nie wypali?
M:
„BARDZO! Kupę lat nie było mnie w Polsce. Jednym z powodów wyprowadzki było to, że w Polsce nigdy tak do końca nie czułam się akceptowana. Jestem trochę „wariatką”. Wszędzie mnie pełno, mam mnóstwo energii, kocham ludzi i to wyrażam, co 10 lat temu nie było do końca mile widziane. Bałam się, że niewiele się zmieniło i że ludzie nadal będą mieć dystans do mojego typu osobowości, którą czuć w każdym kącie Tapas Bar MAYA. I nie mogłam się bardziej mylić! Czuje, że teraz w Polsce to właśnie takiego podejścia do ludzi brakuje i goście są totalnie zachwyceni, że mogą właśnie w taki sposób być „obsłużeni” w restauracji! Napisałam obsłużeni w cudzysłowie, bo u nas klient ma czuć się jak w domu u przyjaciół! Ma się czuć „Como que está cuidado con cariño”, czyli jakby ktoś się nim opiekował, upewniał się, że ma wszystko, co potrzebuje, aby jak najmilej spędzić czas, a nie go „obsługiwał”. „
Skąd w Tobie tyle energii i życzliwości?
M:
„Hah! Sama nie wiem! Jestem bardzo pozytywną osobą, w każdej sytuacji staram się znaleźć dobrą stronę i chyba to sprawia, że jestem po prostu szczęśliwa! A to odbija się w mojej osobowości, w tym, jak postrzegają mnie inni ludzie i jak czują się w moim towarzystwie. Szczerze kocham ludzi i zawsze chce, żeby było im jak najlepiej. A energię czerpię chyba od innych! To jak świetnie nasi goście spędzają u nas czas i jak chętnie nam o tym mówią sprawia, że mam jeszcze więcej energii do działania! No i ta muzyka ahhh… Cały dzień pracuje (chociaż przez większość czasu nie czuje się, jakbym była w pracy) przy latynoskich rytmach, które mnie wręcz uskrzydlają! Do takiego stopnia, że nieraz tanecznym krokiem podaje Tapas, co ludzie na szczęście odbierają bardzo pozytywnie!”
Czy Polacy są gotowi na tego typu kuchnię i fiestę ?
M:
„TAK! Ku mojemu zdziwieniu i niezmiernym zadowoleniu tak! Powiem więcej! Wielu na taki rodzaj lokalu właśnie czekało!! Wiele osób przychodzi do nas nawet kilka razy w tygodniu lub w prawie każdy weekend, aby móc doświadczyć namiastki Hiszpanii i „fiesty” w Polsce! Kiedy kolejny raz widzę znajomą twarz cieszy mnie to jak małe dziecko, co jest odczuwalne przez naszych gości, a przynajmniej taką mam nadzieje.”
PROMOCJA
Na hasło przy zamówieniu „CHILLOUT Z GRILLEM”, kieliszek pysznej Sangrii gratis.
OCENA
Ocena ogólna: 9/10
Miejsce: 9/10
Jedzenie: 8/10
Obsługa: 11/10
Menu: 8/10
Cena: 10/10
Tapas Bar MAYA
Sosnowiec
Małachowskiego 9
Otwarte:
środa, czwartek, niedziela 14-22
piątek – sobota 14-24

