Ahoj wilki morskie! Przypływam dzisiaj do Was z przepysznym przepisem na pastę zwaną paprykarzem. Paprykarz Szczeciński to flagowy produkt komunistycznej polski. Rybną potrawką zajadała się cała Polska i praktycznie cała Ameryka Południowa. Paprykarz składał się w 50% z resztek ryb, a kolejne procenty to ryż, koncentrat pomidorowy (dawniej pulpa pomidorowa) oraz warzywa i przyprawy. Pomysł na to „cudo” przywlókł ze sobą szczeciński marynarz z podróży do Afryki. Była to jego wariacja na tema afrykańskiego dania „czop-czop”. Pewnie jakby zrobił to w dzisiejszych czasach to może nawet wygrałby „masterszefa”.
Paprykarz się albo kocha, albo nienawidzi. Do której grupy mogę się zakwalifikować? Prędzej mi do pierwszej. Raz na jakiś czas lubię zjeść pajdę chleba z paprykarzem i popić gorącą herbatką z cytryną. Do tej pory zawsze wybierałem produkt ze sklepowej półki, tym razem postanowiłem trochę się pomęczyć. Najwięcej czasu zabiera czyszczenie makreli z ości. Następne kroki to łatwizna. Kilka prostych ruchów i mamy pyszną pastę.
Tymczasem !
Składniki:
- 1 średnia makrela wędzona
- 100 g ryżu
- 1 słoiczek koncentratu pomidorowego
- 1/2 łyżeczki musztardy sarepskiej
- 2 szalotki
- oliwa z oliwek
- 1/2 papryczki chili
- sól
- pieprz
Proces twórczy:
- Obrać i oczyścić makrelę z ości i skóry. Rozgnieść widelcem.
- Ugotować ryż.
- Poszatkować drobną szalotkę i przesmażyć na oliwie z oliwek.
- Posiekać w drobną kosteczkę chili.
- Wymieszać ze sobą makrelę, ryż, koncentrat pomidorowy, musztardę, szalotkę oraz papryczkę chili. Doprawić solą i pieprzem do smaku.
- Odstawić paprykarz na kilka godzin, aby się przegryzł.